27.02.2020 12:45 0 mike/Pomorskie.eu/GW
Jak poinformowali przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, szpital zakaźny w Gdańsku, który jest placówką, gdzie mają trafiać osoby z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, otrzyma dodatkowe 350 tysięcy złotych. Za tę kwotę ma być zmodernizowany system wentylacji w 15 izolatkach i w czterech boksach na izbie przyjęć. Tymczasem niepokojące informacje napłynęły z Łodzi, gdzie istnieje podejrzenie pierwszego w Polsce zakażenia niebezpiecznym wirusem. Tych doniesień nie potwierdzają jednak władze wojewódzkie ani Ministerstwo Zdrowia.
Przekazanie dodatkowych środków na modernizację Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku jest odpowiedzią na nadzwyczajną sytuację, w związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem w Europie.
– Jesteśmy w stałym kontakcie z podległymi nam szpitalami. Każda z tych placówek jest przygotowana do izolacji pacjentów, którzy trafią tam z podejrzeniem choroby – mówi Agnieszka Kapała-Sokalska, członkini Zarządu Województwa Pomorskiego. – Warto stosować się do zaleceń Ministerstwa Zdrowia oraz jednostek rządowych odpowiedzialnych za przeciwdziałanie zagrożeniu epidemiologicznemu. Pamiętajmy o podstawowych zasadach higieny, zwłaszcza o dokładnym myciu rąk. Osoby z infekcją powinny też zasłaniać usta podczas kaszlu i wyrzucać na bieżąco zużyte chusteczki higieniczne. Należy też unikać dużych skupisk ludzkich – dodaje.
Przypomnijmy – w poniedziałkowy wieczór do gdańskiego szpitala zakaźnego przewieziono 33-latka, który wcześniej zgłosił się do wejherowskiej placówki, sygnalizując problemy zdrowotne. Wcześniej przebywał on w Singapurze. O zdarzeniu donosiliśmy, jako pierwszy portal na Pomorzu, tutaj. Obecnie stan mężczyzny jest dobry. Jak powiedział Adam Hermann, przewodniczący Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych wejherowskiego szpitala, prawdopodobieństwo, że był on zakażony koronawirusem „jest prawie żadne”.
W czwartek (27 lutego) pojawiły się doniesienia, że w Łodzi potwierdzono pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, takie doniesienia stanowczo dementują rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia oraz przedstawiciele Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Według lokalnych mediów, na które powołuje się „Gazeta Wyborcza”, 25-latka, która wróciła w sobotę (22 lutego) z Tajlandii, sama zgłosiła się do Szpitala im. Biegańskiego. Wynik testu w kierunku koronawirusa miał być pozytywny, czego nie potwierdzono jeszcze w badaniach klinicznych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kobieta miała podróżować z warszawskiego lotniska do Łodzi pociągiem.