21.10.2019 13:11 1 Gol
Arka Gdynia, dzięki zdobytej bramce w 10. minucie doliczonego czasu gry, zremisowała z Lechią Gdańsk w 43. derbach Trójmiasta. Był to 16. remis w starciu tych dwóch zespołów.
Po pierwszej połowie, chociaż okazji nie brakowało, piłkarze do szatni schodzili przy wyniku 0:0. W drugich 45 minutach, w ciągu 120 sekund Lechia zadała dwa mocne ciosy. Gdańszczan na prowadzenie w 51. minucie wyprowadził Flavio Paixao, a po chwili na 2:0 podwyższył Artur Sobiech. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry futbolówkę z rzutu wolnego dośrodkował Michał Nalepa. Ostatecznie piłka nie dotknęła żadnego z zawodników i wpadła do siatki bramki strzeżonej przed Dusana Kuciaka. Doliczone przez sędziego aż 10 minut należało do gospodarzy. A dokładniej – do Marko Vejinovića. Holenderski piłkarz serbskiego pochodzenia przejął piłkę w okolicach 18 metra i mocnym uderzeniem nie dał szans golkiperowi Lechii.
– Te derby były takie jak powinny – z wieloma emocjami, zwrotami akcji. Było to dobre widowisko dla kibiców. Cieszyłem się atmosferą dzisiejszego meczu. Nasi zawodnicy dali z siebie wszystko i gratuluję im tego występu. Wyrazy uznania też dla przeciwników, którzy są bardzo dobrą drużyną – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Aleksandar Rogić, trener Arki Gdynia. – W poprzednim tygodniu zawodnicy wykonali dużą i dobrą pracę. To jak pracowali, jak skupiali się nad nowymi założeniami taktycznymi, było dla mnie jako trenera bardzo dobrym pierwszym krokiem w pracy z drużyną. Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważne jest to spotkanie dla kibiców i klubu. Powracając z wyniku 0:2 do 2:2, możemy stwierdzić, że wychodzimy z tego meczu z większą ilością emocji pozytywnych niż negatywnych. Myślę, że było to potrzebne zawodnikom, bo analizując poprzednie spotkania Arki, zauważyłem, że jednym z większym problemów była sfera mentalna. Po stracie bramki morale drużyny szło w dół i ciężko było odrobić straty. W futbolu nie można się nigdy poddawać i do ostatniej chwili trzeba walczyć. Dziś straciliśmy dwie bramki w dwie minuty, ale wyrównaliśmy w ostatniej minucie. To pokazuje, że w piłce do ostatniego gwizdka wszystko jest możliwie. Ten mecz jest doskonałym przykładem dla moich zawodników, jak mają zachowywać się w przyszłości – dodał szkoleniowiec.
Jak można się domyślać, odmiennego zdania był trener gdańszczan.
– Myślę, że ten mecz toczył się w nerwowej atmosferze. Za mało było płynności w grze, a gdy opanowaliśmy sytuację i zdobyliśmy dwie bramki po ładnych akcjach, to wydawało się, że mamy wszystko w swoich rekach. Zepsuliśmy to na własne życzenie, bo taka drużyna jak nasza, która ma aspiracje, powinna się w pewnych sytuacjach inaczej zachowywać. Mamy materiał do analizy. Szkoda, bo trzy punkty były na wyciągniecie ręki. Był to emocjonujący mecz dla kibiców, ale możemy uznać, że dwa punkty nam dziś uciekły – przyznał z kolei Piotr Stokowiec, szkoleniowiec Lechii. – Chcieliśmy wrzucać piłki na dwóch napastników i tak zdobyliśmy pierwszą bramkę. Przypuszczałem, że ten mecz może być nerwowy. Potem sami podłączyliśmy Arkę do tlenu, najważniejsza była bramka na 1:2, która dodała Arce skrzydeł, a my zaczęliśmy wtedy grać nerwowo. Proste, indywidualne błędy utrudniły nam ten mecz; w ostatniej minucie też zabrakło asekuracji i straciliśmy drugą bramkę. W meczach derbowych zawsze ciężko wskazać faworyta, może je porównać do meczów pucharowych. Gratuluję Arce punktu, bo mocno pracowała na niego do końca i miała swoje sytuacje. My ten punkt przyjmujemy z wielkim niedosytem i czekamy na kolejne derby. Teraz patrzymy do przodu i musimy tę sportową złość przekuć na dalszą pracę.
W tabeli PKO Ekstraklasy po 12 kolejkach Lechia z dorobkiem 20 punktów jest na szóstym miejscu, a Arka z 10 „oczkami” plasuje się na 14. pozycji.