09.10.2019 12:12 31 rp/TTM

Zostali pobici, bo są z Ukrainy? Podejrzani pochodzą z powiatu wejherowskiego

Źródło: Zrzutka.pl

Dwóch mieszkańców Ukrainy zostało okrutnie potraktowanych przed jednym z władysławowskich klubów. Efektem feralnej nocy na ul. Sportowej było 18 dni w śpiączce, pęknięta czaszka, uraz mózgu, niedowład lewej strony ciała, zaniki pamięci – jeden z pokrzywdzonych jest wciąż w szpitalu, nie mówi i ma problemy z przełykaniem. Czy sąd uzna, że sprawcami kierowały pobudki narodowościowe?

Tego tragicznego wieczoru, pod koniec wakacji br., bracia Mikołaj (23 lata) i Władysław (19 lat) po kilku przepracowanych miesiącach w Polsce (pochodzą z Ukrainy, a do Władysławowa przyjechali legalnie, z 6-miesięcznymi wizami pracowniczymi) postanowili spędzić wieczór w klubie przy ulicy Sportowej.

Jeden z synów opowiadał, jak to było – wspomina nam Natalia, mama pokrzywdzonych. – Kiedy Władysław mówił, że zachowywali się spokojnie, wierzyłam mu. Wychowałam ich na kulturalnych ludzi – zaznacza.

W pewnym momencie obaj postanowili wyjść na papierosa. Z relacji braci wynika, że przed klubem przy ul. Sportowej najpierw usłyszeli z ust dwóch ochroniarzy pracujących tego wieczoru w jednym z klubów wiele obraźliwych słów. Później sprawy nabrały szybkiego tempa.

Usłyszeli, że ich zabiją – wspomina przerażona kobieta. – Mężczyźni się na nich rzucili i zaczęli katować. Kiedy Władysław się ocknął, zobaczył starszego brata nieprzytomnego, w ogromnej kałuży krwi. Szybko zadzwonił po policję i pogotowie – dodaje pani Natalia.

Mikołaj został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Gdańsku na oddział intensywnej terapii, tam walczył o życie. To były traumatyczne chwile dla całej rodziny. Władysław, pełen obaw o zdrowie brata, szybko wezwał taksówkę i pojechał do szpitala w Gdańsku.

Zdrowotne problemy Mikołaja dopiero dały o sobie znać w szpitalu. Mężczyzna ma niedowład lewej strony ciała, obrzęk lewej półkuli mózgu, pękniętą czaszkę i krwiaka przymózgowego.

Mikołaj do tej pory nie mówi samodzielnie, stara się gestykulować, żeby nam coś przekazać – tłumaczy mama Natalia. – Jego stan jest dalej ciężki, teraz jest w szpitalu w Lęborku.

Rodzina wspiera go całymi silami. Mama Mikołaja dojeżdża codziennie autobusem z Władysławowa do Lęborka, żeby być blisko syna. Została zwolniona z pracy, gdy tylko jej szef dowiedział się o zaistniałej sytuacji. Mimo przeciwności losu, robią co w ich mocy, żeby ten wrócił do zdrowia. Kolejnym, olbrzymim zmartwieniem bliskich są poważne zaniki pamięci u młodego Ukraińca.

Modlimy się, żeby odzyskał pamięć – mówią bliscy.

Najbliższa rodzina ma też nadzieję, że sprawcy zostaną ukarani. Funkcjonariusze z puckiej komendy cały czas starają się ustalić przyczyny i postawić zarzuty sprawcom. Te jednak będą w dużej mierze zależne od stanu zdrowia i wyników leczenia Mikołaja.

W tej sprawie przedstawiono zarzuty dwóm młodym mężczyznom – zaznacza Jacek Chmielewski, pełniący obowiązki prokuratora rejonowego w Pucku – Wobec nich zastosowano środki zapobiegawcze. W przypadku jednego z podejrzanych jest to tymczasowy areszt, a w przypadku drugiego – dozór z zakazem zbliżania i kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz poręcznie majątkowe.

Prokuratora podkreśla też, że klasyfikacja czynu może ulec zmianie. Na razie zarówno lekarze, jak i prokurator czekają, aż stan Mikołaja poprawi się na tyle, by mógł złożyć własne zeznania.

Rodzina jest w totalnej rozsypce i postanowiła poprosić o pomoc na stronie Zrzutka.pl, gdzie można wpłacać pieniądze na rehabilitację Mikołaja.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...