15.10.2020 14:45 6 NWgdynia.pl
Kierowcy autokarów przejechali głównymi i najbardziej zatłoczonymi ulicami Trójmiasta. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę rządu na ich trudną sytuację. To już kolejny protest przewoźników, którzy domagają się m.in. dopłat do wynagrodzeń pracowników czy zamrożenia spłat leasingów i kredytów.
Trójmiejskie ulice w środę (14 października) przepełnione były… autokarami, a powodem wcale nie była zorganizowana wycieczka. Przewoźnicy po raz kolejny protestowali, by zwrócić uwagę rządu i wymusić na nim jakieś zmiany.
Około godz. 10:00 z parkingu obok Centrum Handlowego Riviera wystartowała kolumna ok. 50 autokarów. Kierowcy przejechali obwodnicą z Gdyni do Gdańska, a wracali głównymi ulicami Trójmiasta.
– To nie jest protest tylko po to, aby protestować. Jesteśmy tutaj, bo nic się nie dzieje. Mikro i małe przedsiębiorstwa są w przepaści: zapożyczeni, znokautowani. Oczekiwaliśmy pomocy, a jej nie ma. My chcemy pracować i nigdy nie prosiliśmy rządu o pomoc – Mariusz Wojtowicz z firmy „Maritrans”.
Kierowcy zaznaczają, że nie opowiadają się za żadną z polityk, a chcą jedynie zarobić na utrzymanie siebie i swoich rodzin. Jednocześnie liczą na wyrozumiałość ze strony mieszkańców Trójmiasta.
– Zdajemy sobie sprawę, że tak duża kolumna autokarów na drodze mogła spowodować utrudnienia w ruchu. Tyle tylko, że my już nie mamy wyjścia i musimy coraz głośniej upominać się o swoje. Nasz ostatni protest, zorganizowany 1 lipca tego roku, nie przyniósł żadnych rezultatów. Nadal nie otrzymujemy pomocy adekwatnej do potężnych strat, jakie ponosimy od wielu miesięcy – wyjaśnia Tomasz Rejek, prezes Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.
Właściciele firm autokarowych postulują o to, by zamrozić spłaty leasingów i kredytów, zwolnić ich z opłacania składek ZUS do momentu wygaśnięcia pandemii czy wypłaty świadczenia postojowego dla samozatrudnionych. Chcieliby także otrzymać dopłaty do wynagrodzeń dla pracowników i subwencję z Polskiego Funduszu Rozwoju.
Jak czytamy na gdynia.pl, przewoźnicy już trzykrotnie wysyłali do kancelarii premiera pisma z prośbą o pomoc i do tej pory nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
– Prosimy o szybkie i konkretne przystąpienie do działań. Ponowne podjęcie akcji protestacyjnej świadczy tylko o dramatycznej sytuacji, w której znaleźli się przewoźnicy autokarowi i determinacji, z jaką chcą walczyć o przetrwanie swoich firm – napisali w liście do premiera reprezentanci Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.