03.09.2020 13:30 2 raz

Jechali na szkolenie – pomoc była potrzebna w trasie

fot. policja.pl

W okolicach Torunia, doszło do bardzo poważnego zdarzenia na trasie A1. Kierowca lamborghini, jadąc w kierunku Łodzi, nagle stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewy pas i uderzył w bariery ochronne. Wtedy auto stanęło w płomieniach. Na szczęście tą samą trasą jechali strażacy z Nordy.

We środę (2 września) na autostradzie A1, w odległości około 300 metrów od węzła Lubicz, doszło do zdarzenia w ruchu drogowym. Na miejsce dyżurny policji skierował policjantów Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Toruniu.

Z ich ustaleń wynika, że 42-letni kierowca z Gdańska, jadąc lamborghini gallardo w kierunku Łodzi, nagle stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewy pas ruchu i uderzył w bariery ochronne. Auto stanęło w płomieniach. Z pomocą przyszli strażacy z jednostek w Pucku i Wejherowie, którzy jechali tą trasą na szkolenie do Bydgoszczy – relacjonowała podinsp. Wioletta Dąbrowska z kujawsko-pomorskiej komendy wojewódzkiej policji.

fot. policja.pl

Jak wyjaśniali strażacy z Pucka, w tym czasie jechali na szkolenie, zauważyli wyprzedzające ich zgodnie z przepisami auto sportowe. Niebawem zobaczyli, że stanęło w płomieniach. Od razu zareagowali.

Samochód znajdował się za barierkami i płonął. Kierowca o własnych siłach opuścił pojazd. Udzieliliśmy mu pomocy i przystąpiliśmy do gaszenia pożaru własnym sprzętem – wspomina st. ogniomistrz Jan Struk z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pucku. - Warto podkreślić, że w gaszeniu pożaru pomogli kierowcy, którzy udostępnili swoje gaśnice.

Kierowca z obrażeniami ciała trafił do jednego z toruńskich szpitali.

fot. policja.pl

Gdyby mężczyzna nie zdołał w porę opuścić płonącego pojazdu mogłoby dojść do tragedii – podkreślił pucki strażak.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...