Starcie ŁKS-u z Kociewskimi Diabłami zapowiadano jako jedno z ciekawszych w grudniowej serii gier, jednak gospodarze z Łodzi nie pozostawili złudzeń, kto tego dnia kontrolował wydarzenia na parkiecie. SKS, osłabiony brakiem Damiana Jeszke i Mateusza Bartosza, nie był w stanie zatrzymać ofensywnej machiny rywala, przegrywając 68:96 i notując trzecią porażkę w sezonie.
Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z przewidywaniami kibiców ŁKS-u. Gospodarze ruszyli z dużą energią, szybko obejmując prowadzenie 8:2. Chwilowe przebudzenie zespołu z Kociewia dał De’Monte Buckingham, zmniejszając stratę do dwóch punktów, lecz na tym dobre wieści dla SKS-u się skończyły. Trio Tomaszewski–Ponitka–Lewandowski prowadziło grę łodzian, gwarantując im aż 11 punktów przewagi po pierwszej kwarcie.
Druga odsłona meczu przyniosła kontynuację dominacji gospodarzy. Seria 8:0 dla ŁKS-u nie tylko zbudowała przewagę, lecz całkowicie odebrała SKS-owi komfort gry. Przerwa na żądanie trenera Darko Radulovikja nie przyniosła oczekiwanej zmiany, a łodzianie konsekwentnie powiększali prowadzenie, osiągając w pewnym momencie wynik 47:20. Do przerwy miejscowi prowadzili już 55:29 i znajdowali się w sytuacji niemal idealnej.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. ŁKS kontrolował przebieg meczu, a SKS – mimo starań – nie mógł znaleźć skutecznego rytmu. Największą odpowiedzialność w ofensywie przejmowali Kordalski i Buckingham, jednak bez Jeszke i Bartosza możliwości rotacyjne zespołu były mocno ograniczone. Gdy przed ostatnią kwartą strata wynosiła 30 punktów, stało się jasne, że odrobienie takiej różnicy jest nierealne.
W czwartej kwarcie Kordalski, Adamczyk i Ziółkowski podjęli próbę ożywienia gry SKS-u, rywalizując z rezerwowymi ŁKS-u jak równy z równym. Nie zmieniło to jednak ogólnego obrazu spotkania. Ostatecznie Kociewskie Diabły przegrały 68:96, choć przybyli do Łodzi kibice stworzyli drużynie znakomite wsparcie. Brak dwóch kluczowych zawodników daje usprawiedliwienie trudnej sytuacji, a zespół wierzy, że w kolejnych kolejkach powróci na zwycięską ścieżkę.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z nami za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.