30.12.2024 14:00 0 MS/Kociewskie Diabły
Ostatni mecz pierwszej rundy rozgrywek nie poszedł po myśli Kociewskich Diabłów, które uległy Enei Abramczyk Astorii Bydgoszcz aż 77:103. Mimo momentów nadziei i lepszej gry, końcowy wynik boleśnie przypomniał, jak wiele pracy czeka starogardzką drużynę w drugiej części sezonu.
Mecz rozpoczął się od błyskawicznej dominacji drużyny z Bydgoszczy. Zaledwie 90 sekund wystarczyło, by gospodarze przegrywali 0:11, głównie dzięki celności rzutów zza łuku w wykonaniu Siewruka. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 18:33 dla Astorii.
W drugiej części gry starogardzianie pokazali, że potrafią walczyć. Seria celnych rzutów za trzy punkty w wykonaniu Durskiego, Kowalenki i Majewskiego pozwoliła zmniejszyć straty do ośmiu punktów. Kolejne trafienia i akcje 2+1 zbliżyły Kociewskie Diabły na siedem punktów różnicy, a na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 44:51.
Po przerwie wydawało się, że gospodarze wracają do gry – po celnych rzutach Liska i Jeszkego strata wynosiła zaledwie dwa punkty (49:51). Niestety, od tego momentu nastąpił niespodziewany zwrot. Kociewskie Diabły zanotowały serię 0:16, co praktycznie przesądziło o losach meczu. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 11:30, a na tablicy widniało 55:81 dla Astorii.
Ostatnia kwarta nie przyniosła zmiany obrazu gry. Bydgoszczanie kontynuowali skuteczne rzuty, szczególnie zza łuku, podczas gdy obrona Kociewskich Diabłów kompletnie się rozsypała. Starogardzianie zdołali zdobyć kilka punktów, ale końcowy wynik 77:103 oddaje pełną dominację gości.
Z bilansem 8:9 Kociewskie Diabły zakończyły pierwszą rundę poniżej oczekiwań. Drużyna znajduje się blisko strefy spadkowej, ale przed nią jeszcze 17 meczów, które mogą odmienić sytuację w tabeli.
Kibice liczą, że w nowym roku drużyna pokaże lepszą formę. Już 4 stycznia czeka ich ważny mecz z GKS-em Tychy.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z nami za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.