23.06.2020 08:17 0 raz
Rada Gospodarcza przy Prezydencie Starogardu Gdańskiego spotkała się z władzami miasta. Rozmawiano m.in. o aktualnej sytuacji, dotyczącej obwodnicy Starogardu. Rząd proponuje przebieg tej trasy dzielący miasto na pół.
Jak informował prezydent Starogardu Gdańskiego Janusz Stankowiak, starogardzka obwodnica jest w rządowym programie budowy 100 obwodnic na lata 2020-2030. Nadal jednak trwa procedura wyboru jej wariantu.
— Miasto, gmina i powiat rekomendowały wariant pośredni IIIa inaczej nazywany wariantem V, który powstał w drodze kompromisu jako ten najbardziej optymalny – wyjaśniał włodarz Starogardu Gdańskiego. - W maju otrzymaliśmy pismo z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w którym GDDKiA prosi o przygotowanie warunków dla obwodnicy w wariancie II. Niestety w tej wersji droga przecina Przylesie i dzieli miasto na pół. To oznacza, że nasza półtoraroczna praca nad opracowaniem Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowego dla wariantu pośredniego i wydany przez starogardzkie samorządy na to ponad 1 mln zł, poszłyby na marne. Nie chcemy się na to zgodzić – podkreślił Stankowiak.
Jak dodał wiceprezydent Tadeusz Błędzki, GDDKiA zmieniło priorytety. Nowe kryteria wskazują wariant II jako najkorzystniejszy. Liczy się przede wszystkim cena.
— Różnica pomiędzy budową rekomendowanego wariantu V a wariantem II to 70 milionów złotych przy skali inwestycji 500 milionów. Zdaniem GDDKiA to, że wariant II biegłby w pobliżu ujęć wody, nie ma znaczenia. Podobnie jak kwestia odszkodowań dla mieszańców. Wybór tego wariantu z pewnością wzbudzi sprzeciw mieszkańców miasta i gminy, który opóźni jej budowę. Dlatego w tej chwili zabiegamy o spotkanie z Ministrem Infrastruktury Andrzejem Adamczykiem. Jeśli to nie pomoże, podejmiemy bardziej radykalne działania – zaznaczył Błędzki.
Prezydent Stankowiak podkreślił także, że sprawa ma charakter polityczny.
— Uważam, że nasza lokalna społeczność nie zasłużyła na tak instrumentalne traktowanie. Wskaźniki pokazują, że ta obwodnica powinna być dla rządu priorytetem. Teraz pozostaje nam tylko naciskać i wywierać presje. Czas dyplomacji się skończył, zwłaszcza że zrobiliśmy wszystko od strony technicznej i środowiskowej – powiedział. – Mieszkańcy Kociewia muszą się dowiedzieć o wszystkim. Być może wspólne działanie i wspólna interwencja przyniosą oczekiwane rezultaty – dodał.